Jest taka woda, od której się wszystko zaczęło - każdy z nas ją ma. Taka, na której nawet jeśli się już nie łowi - wspomina się z uśmiechem te wszystkie chwile nad nią spędzone. Po kilku ładnych latach rozbratu korzystając z uprzejmości kolegi i zarazem nowego członka Carpholic Teamu, który po długim okresie przygotowywania odludnej i trudnej technicznie miejscówki - jednej z nielicznych jakie tutaj jeszcze zostały - po złowieniu w poprzednim i na początku tego sezonu całej masy amurków, w tym sporej części już ładnych torped postanowił spróbować szczęścia w innej części zbiornika -postanowiliśmy tam jeszcze na chwilkę wrócić. Smaczku dodawał fakt, że na tej wodzie oprócz masy amurów i regularnych cotygodniowych zasiadek kolegi i innych wędkarzy karpia już od dawna nikt nie złowił a i o jego złowieniu nikt nie słyszał. Sami zastanawialiśmy się co mogło się z nimi stać - jedyną logiczną rzeczą wydawać się mogła ogromna ilość amura i leszcza, który nie dopuszcza karpi do żarcia w regularnie nęconych miejscówkach.
No cóż nie po to jesteśmy Carholicami, żeby odpuszczać trudne wody - wyzwanie podjęte, stawiamy sprawę jasno - nie jedziemy tam po amury tylko znaleźć karpie - dogadujemy się wstępnie - sprawdzam osobiście wszystkie ciekawsze miejscówki w wodzie i po konsultacjach z Animalem oraz podesłaniu mu zrobionej na prędce mapki wody - typuje dwie pewne miejscówki - oczywiście nie wchodząc koledze, który udostępnił miejsce - na miejsca, na których on łowił amury. Właściwie typujemy całkowicie różniące się miejsca - głębsze i bliżej brzegu. Całkowicie też zmieniamy strategie nęcenia - zdając sobie sprawę z tego, że możemy się nie doczekać w ogóle brania. Jak się później okazało - wyeliminowaliśmy całkowicie brania leszczy i małych amurków - które nie odwiedzały naszych miejsc. Nęcąc grubo i łowiąc nawet na pojedyncze popki 15mm nie było żadnych leszczowych piknięć. Łowisko naprawdę trudne technicznie - masa żwiru i grubych kamieni, liczne górki, po garbach których przechodzi żyłka czy plecionka i przez które trzeba przeciągnąć holowaną rybę - no i na końcu sporo zielska w wodzie na zamulonych fragmentach dna. Czy woda rzeczywiście jest taka trudna - za dowód niech robi ostatnie zdjęcie. Tak właśnie wygląda nowy ciężarek Foxa po 3 dniach łowienia. Żeby jednak dalej nie było za łatwo na zbiorniku obowiązuje zakaz kąpieli, zakaz używania środków pływających oraz zakaz używania łódek zanętowych - PZW argumentuje to, odciąganiem ryby od brzegu przez karpiarzy, których na tej wodzie jest zatrzęsienie - aż ze dwóch. Nie pomagają żadne petycje podpisywane przez całą masę ludzi. Ważne przecież, żeby amatorzy mięsa po zarybieniu karpiem mogli szybko odłowić 2/3 jego stanu z zarybienia a później narzekać, że cyt. " Panie z roku na rok coraz to mniej ryby na tej wodzie" .
Żeby nie przedłużać i nie zanudzać - nasza strategia okazała się jednak słuszna - doczekaliśmy się 4 brań - z czego na macie wylądowały 3 ryby: amur 10,40kg, karp 8,60kg i karp 7,30kg. Także śmiało można powiedzieć, że mit o braku karpi obalony. My wyjeżdżamy zadowoleni - to co sobie założyliśmy udało się zrealizować a teraz czekają na nas kolejne trudne i dzikie wody także do zobaczenia !
z pozdrowieniami
Czarnyy
STRONA GŁÓWNA => WYPRAWY