Parę słów o imprezie. Dostaliśmy się zajmując II miejsce na Manewrach klubów karpiowych. Wydawało się, że wodę z grubsza rozumiemy i powinniśmy sobie dać radę. Zanęty sporo - jak i od mojego dobrego przyjaciela z Londynu, oraz pewnego Squidosa wiodącej Polskiej firmy. Radek miał swoje żarcie. Wylosowaliśmy miejsce na grobli. Od razu byłem sceptyczny. Nie miałem przekonania. Powiedział bym wręcz - uważałem, że to zła miejscówka dla nas. Zawody rzutowe a my nie jesteśmy "rzutowymi" karpiarzami. Do tego drużyna z naszej prawej strony dostała miejsce pod kątem skierowane na nas i robiąc im ciut miejsca nie mieliśmy nic pola manewru. W dzień sondowania i stawiania markerów wiało okropnie. Szukając pod wiatr znosiło nas masakrycznie. Nie znając wody - w odróżnieniu od wielu innych drużyn łowiących na "Dębowej" na co dzień - nie wiedzieliśmy czego szukać. Okazało się potem, że sukcesem było łowienie na około 120 - 130tym metrze. Niestety nie byliśmy na tak dalekie łowienie przygotowani. Znajdując górki i wypłaszczenia na 60 i 80 metrze do końca zawodów nie miałem wiary w branie. Siedząca obok ekipa z Rockworld'u pokazywała nam co rusz jak się łowi. Łowią tu często bo mają paręnaście km na łowisko. Wiedzą dokładnie co i jak i na co.

Patrząc na Nich uczyliśmy się wzrokowo "wędkarstwa". Dalekie rzuty, precyzja łowienia. Dobrze dobrana przynęta - były kluczem do sukcesu. Zresztą nie dalej jak trzy stanowiska w prawo ekipa Adder'a robiła dokładnie to samo. Walczyli między sobą o II i III miejsce.

Ale.. Swoje trzeba zobaczyć. Dobrze wiedzieć co umiemy, co musimy poprawić. Może kiedyś .. Jeszcze raz odwiedzimy MP i w rywalizacji z najlepszymi staniemy do bardziej wyrównanej walki .

 

 

 

 

 

STRONA GŁÓWNA => RELACJE